niedziela, 21 listopada 2010

Tricky - Warszawa(Palladium) - 04.11.2010

Postać absolutnie precedensowa. Artysta, który nie zwracając uwagi na mody robi swoje, i świetnie mu to wychodzi. Jeden z założycieli kultowego Massive Attack powraca ( ostatnio na Opener Festival 2010) do polski na trzy klubowe koncerty. Trasę rozpoczął 4 listopada w warszawskim klubie Palladium i od razu zaczarował publiczność. Jeden z najlepszych klubowych koncertów roku.

Dawno nie byłem na koncercie, który rozpoczął by się punktualnie. Równo o 20 na scenę wkroczyli muzycy Tricky'ego. Od początku spełnili oczekiwania publiczności. Ciężki bas, świetna perkusja i eteryczny głos wokalisty, który jak zwykle niezwykle ekspresywnie wyśpiewywał swoje utwory. Na scenie wspomagała go, uczestnicząca również w nagraniach, świetnie dysponowana Franky Riley. Jak już wspomniałem, występ był częścią trasy promującej najnowsze wydawnictwo pana trip – hopu pt: ”Mixed Race”. Jednak, ku uciesze publiczności nowe utwory nie zdominowały koncertowej setlisty,a jedynie przeplatały się z dobrze osłuchanym, starszym materiałem.

Pod względem muzycznym i wykonawczym zdarzyło się kilka zgrzytów ,jednak jest to efektem spontaniczności artysty na scenie. Widać, że show tworzy na żywo będąc jednocześnie wokalistą oraz dyrygentem zespołu wydającym ciągłe dyspozycje. Warto tu również wspomnieć o miłych gestach jakie Tricky wykonał w stronę polskich fanów. Nie zadzierając nosa wykazał się rzadko spotykaną w artystycznym światku normalnością i zszedł ze sceny by przespacerować się między fanami. Ponadto podczas trwania coveru utworu grupy Motorhead pt; „Ace of Spades” zaprosił na scenę ogromną liczbę fanów i bawił się razem z nimi w takt muzyki granej nieustannie przez zespół.

Tego wieczoru usłyszeliśmy przekrój twórczości. Od numerów z pierwszych płyt, które spokojnym tempem wytworzyły niesamowity, duszny klimat. Do tych szybszych, nieco tanecznych (świetnie zagrany „Puppy Toy”, śpiewany do jednego mikrofonu). Na zakończenie całości, otrzymaliśmy świetne ponad dziesięciominutowe wykonanie utworu „Vent”, który na płycie trawa około trzech minut. Brawurowe, i bardzo energetyczne spowodowało, że publiczność jeszcze długo po zejściu artystów ze sceny próbowała sprowadzić ich z powrotem, niestety bez skutecznie. Koncert trwał jednak niecałe dwie godziny, co w dzisiejszych realiach pozwala nasycenie . A biorąc pod uwagę, częste wizyty artysty, możemy się spodziewać, że przy okazji kolejnej płyty zapowiadanej na przyszły rok artysta również odwiedzi nasz kraj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz